Maniacy anime studiujący japonistykę to najczęściej ludzie z którym lepiej się nie wdawać w gadkę, pomijając już że większości takich oryginałów nie kończy jej^^ co innego ludzi którzy normalnie do tego podchodzą ale skoro twierdzą że studiują po to żeby czytać mangę w originale to raczej należą do tych pierwszych.
Potem nie znają ani kultury Japonii, ani jej historii, ani właściwie niczego... ^^
A nauka japońskiego kończy się na poziomie N2 i potem latają po wszystkich forach, chwaląc się jak wspaniale znają JP i deliberują nad tym, że OP i ED nie mają sensu... ^^
Z tego co słyszałem, parę lat temu jeszcze przeprowadzano rozmowy kwalifikacyjne i jak ktoś wyskakiwał ze stwierdzeniem że chce studiować japonistykę bo lovcia mangę to z miejsca skreślali takich delikwentów, teraz tego nie ma. I wychodzą takie kwiatki.
to się dopiero nazywa pozerstwo. nie znoszę takich ludzi. przez takich cymbałów wszyscy mają się czuć gorsi, bo nie ogarniają za bardzo w temacie a&m. właśnie dlatego mam przeważnie uraz do wszelkich otaku, bo szpanować potrafią niemal wszystkim, ale na normalną pogadankę już ich nie stać. a życzę im, żeby tej japonistyki nie zdali x_x
O, ktoś tu jeszcze buszuje po piekielnych? Strach się bać, wszędzie Cię namierzą.
Popieram poprzednika, że z takimi indywiduami lepiej nie rozmawiać. Podejrzewam, że nawet ja, jako umiarkowana fanka wszystkiego co japońskie, miałabym problem z porozumieniem się w jednym języku :)
Hmm, większość fanów m&a posługujących się terminem "otaku" nie ma pojęcia o czym mówi, uważają wszystko japońskie za dobre i krótko mówiąc są j-faszystami :P
Heh...ja sama nazywam się mianem "otaku" i przyznaje się bez bicia, że mam lekką obsesję, ale bez przesady...tego co tam było pokazane, miliard facepalmów nie opisze.
I? Tak, to jest bardzo przykre, że niektóre osoby mają niekoniecznie po kolei w główce i potem zdarzają się takie sytuacje, ale jaki ja mam na to wpływ? Żaden. Ludzie to ludzie, znajdziesz takich cymbałów w fandomie, znajdziesz ich też w każdym innym miejscu. To, że nasz kolega z artykułu wpadł akurat na takich to jego strata, niestety.
Tylko potem rodzą się takie historie, jacy to oni są poszkodowani...
Ciekawe jest to, że fani komiksu japońskiego, którzy najczęściej rzucają się z pianą na ustach i hasłem "TO NIE JEST ANI CHIŃSKIE, ANI DLA DZIECI, IMBECYLU!!!" właśnie w ten sposób krytykują komiksy z poza Japonii, po czym narzekają, że Polacy zamykają się na inne kultury ^^
Przynajmniej coś potrafili, większość fandomu nie ma pojęcia o "swoim ukochanym kraju", który przecież jest ich życiem, nic nie-japońskiego nie może być fajne, a po japońsku nie umieją przetłumaczyć nawet swoich kawaii niczków.
Trochę trudno mi uwierzyć, żeby fani mangi i anime powiedzieli coś takiego o komiksach ale jeżeli to autentyk to po prostu brak słów o.O Naszą pasją powinno się zarażać, tym bardziej, że autor tego postu wykazał jakieś zainteresowanie xP
Koto to lepiej uwierz. Ja się spotkałem z ludźmi podobnego pokroju jadąc autobusem. Krzyczeli coś po japońsku na cały autobus. Często nawet rozumiem ludzi co uważają otaku za dziwaków. Stąd właśnie mają o fanach M&A czasem takie zdanie. Tyle ode mnie.
Nie chcę nikogo celowo obrażać (ale jak się ktoś obrazi - trudno~), ale ja się po prostu was boję. Strach przy niektórych powiedzieć, co się myśli o anime lub mangach! Jestem prawdopodobnie jedynym otaku w moim najbliższym środowisku, ale kiedy wypowiem się na temat anime lub mangi, albo nawet yaoi (cała klasa wie co to XD) to nikt mnie nie krytykuje, a jeśli ktoś nie ma ochoty na rozmowę o tym ze mną, to na pewno mnie nie krytykuje. To WY sobie wymyślacie, że otaku nie mają łatwego życia.
Wkurza mnie też to, że kiedy ktoś wypowie się na temat mang: 'komiksy dla dzieci, 'ile ty masz lat?', itp, a wy rzucacie się z pianą na ustach i hasłem "TO NIE JEST CHIŃSKIE, ALE JAPOŃSKIE I TO JEST DLA MŁODZIEŻY ONEONEONE!" to jest to po prostu żałosne. I czułabym się bardzo dziwnie, kiedy ktoś w moim towarzystwie powiedział coś takiego.
Poruszę też inny temat, trochę odbiegając od tego pierwotnego: Dlaczego tak się bulwersujecie, kiedy na anime ktoś powie CHIŃSKA BAJKA? Łatwiej jest wytłumaczyć i tym samym zaznaczyć, że nie ma racji, a nie udowadniać jak bardzo źle działające na psychikę może być 'anime'.
Nie ma się po co bulwersować. Np. Ja lubię My Little Pony. I są otaku, którzy mówią mi, że to bajka dla dzieci i, że cofam się w rozwoju oglądając to. ALE ,De gustibus non est disputandum'. Żaden otaku nie ma prawa tak do mnie powiedzieć, zwłaszcza, jeśli sam sięgnął kiedykolwiek po tytuły pokroju: Czarodziejka z księżyca, Chi's sweet home, czy Nyanpire.
Ludzie, dajcie na luz. To nie boli.
Kolejna sprawa - po co tak wszędzie zaznaczać, że przetłumaczone nazwy są żałosne? Okej, każdy może to powiedzieć, ale żeby tak ciągle? A powód wybrania tych studiów u co niektórych jest żenujący. Przynajmniej dla mnie.
Jak im chcesz wytłumaczyć co to jest anime to się nie słuchają. Przynajmniej u mnie. Nie chcą słyszeć nic na ten temat. I dobrze, ja nie mówię każdemu, że lubię M&A. Jeśli już to ktoś odkryje to na własną rękę. Za komenta dam +
Nie wiem, może ja żyje na jakimś dziwnie tolerancyjnym obszarze ale nigdy nie musiałam się wstydzić, tego że lubię m&a. Zwykle ludziom wystarczyło proste, nie-maniackie tłumaczenie 'to japońskie komiksy i filmy animowane'. Jak ktoś rzucał, że chińskie bajki to spokojnie tłumaczyłam, że japońskie i to wstyd nie odróżniać Chin od Japonii xD
I przy okazji Bokser, w Białym jest klub mangi i anime, nie wiem czy wiesz.
też się w sumie nie spotkałam z jakimś wysoko niedorozwiniętym towarzystwem, żeby mieli nazywać anime od chińskich bajek. jak ktoś zapyta, co to jest, to zwyczajnie wytłumaczę. jak poproszą, żeby powiedzieć coś po japońsku, to powiem dwa zdania i na tym koniec. jednocześnie ani oni nie uważają mnie za ułoma, ani ja nie wywyższam się z niczym. czasami ujrzę zdziwienie na ich twarzach, czasami zaciekawienie tematem, nic poza tym. nie rozumiem, czym się tu szczycić, że lubię a&m czy japońską muzykę, to zainteresowanie jak każde inne, i wbrew temu, co się ogólnie mówi, Japonia nie jest taka zajebista, jak otaku mają w zwyczaju dumnie obwieszczać.
HRG to taka dziwna istota, która ze względu na swoją pasję w gimnazjum spotkała się z docinkami, a w liceum zaś trafiła na bardzo podatny i tolerancyjny grunt. Wszystko zależy od środowiska i od charakteru otaku/fana jak kto woli. Jeżeli ktoś jest powszechnie lubiany to nawet dziwna pasja nie sprawi, że stanie się on obiektem kpin, jeżeli zaś pozwala się traktować jak worek treningowy i jest outsiderem prędzej spotka się z docinkami. Nie jest to oczywiście zasada i nie zamierzam tu obrażać żadnych worków treningowych. ^^ U mnie w liceum w klasie znalazły się ze 4 osoby, które o anime co nieco wiedziały, a nawet co nie co widziały. Nauczyciele bodajże w większości nie skumali co to jest "ta manga" i "ten anime", ale co tam. Szkolny psycholog stwierdził, że przez mangę popełnię samobójstwo, a jakże. Oczywiście on sam nic o mandze nie widział, tylko jego kolega kolegi się tym zajmuje i on wie. Mimo to po trzech latach każdy w szkole wiedział, że Japonia i wszystko co japońskie to ja. Zdarzało się, że ludzie pytali się mnie co polecam. Okazało się, że mój wuefista anime oglądał. Niedużo, ale zawsze. Babka z angola zawsze się śmiała, że na pytanie o czym marzę odpowiadałam, że o wyjeździe do Japonii, historyk zawsze nie omieszkał mi jakiś nowinek o Japonii przekazać. Ot każdy orientował się co lubię i już. A na zakończenie dostałam nawet książkę pt. "Kultura Japonii". Bo najważniejsze to nie wstydzić się siebie i z uporem maniaka spokojnie perswadować pewne rzeczy. Darcie się w stylu "ANIME NIE JEST DLA DZIECI!" nic nie daje (dlatego HRG na informatyce puściła pierwszy odcinek Elfen Lied XD). Ogólnie nie dać się stłamsić, jak będziemy sami siebie spychać na margines to nie doczekamy się akceptacji.
Każdy tu smaruje hejtem, pytam po co? Ja przyznam się bez bicia, iż mimo że trochę mnie śmieszy zachowanie tych ludzi z Japonistyki, to chciałabym być na ich miejscu.. Co mnie obchodzi, że marnują szanse jaką im dano do rozwoju swych zainteresowań i ograniczają się tylko do nauki języka, gdy dostali się na ten kierunek.. ich sprawa. Jeżeli wy postąpilibyście inaczej to już wasza. Mamy wspólne zainteresowania, skoro ekhem...TAMCI nie chcą się dzielić swoimi z kimś innym to też ich sprawa.. niech sobie żyją z przekonaniem, że górują nad nami bo znają język Japoński. Czy nas to powinno obchodzić? Moim skromnym zdaniem -nie. Jest nas wprawdzie trochę, możemy szukać innych ludzi, którzy chcieli by się podzielić swoją pasją. Przestańcie psuć opinie innym, a zajmijcie się własnym ogródkiem.
Jeżeli chodzi o chińskie bajki... Jeżeli was to tak boli to przestańcie się tym zajmować oglądać czytać bo najwyraźniej opinia innych jest dla was ważniejsza niż pasja jaką się chwalicie przed wszystkimi. Pozdrawiam tych co powiedzą, że hejtowałam i wychodzę na hipokrytkę patrząc na moje pierwsze zdanie xD
niesamowite. jak można się tak skompromitować?... często ci uważający się za "otaku" są nimi tylko dlatego, że ostatnio jest to chyba po prostu modne. i czują się lepsi, bo są inni. ja osobiście może nie jestem otaku (to by dopiero był cyrk, hehe),interesuję się m&a, ale nie bulwersuję się, gdy ktoś przy mnie mówi o Czarodziejce z Księżyca, a nie Sairaa Muun...
No cóż... Podpis fandemota bardzo trafiony. Wystarczy kilku fanatyków, żeby zepsuć opinię wielu innym. Też bardzo lubię komiksy amerykańskie (przeczytałem ich więcej niż mang), więc pewnie zdenerwowałbym się, gdyby ktoś mi coś takiego powiedział, ale nie potrafię zrozumieć tego, że sporo osób tak wrzuca te komiksy do jednego worka (anime też to dotyczy). "Anime jest dla dzieci", "Komiksy są dla dzieci" itd. Są różne gatunki i jedne są przeznaczone dla dzieci a inne nie.
W ogóle odnoszę wrażenie, że fandom jest pełen niesympatycznych, wywyższających się ludzi... Nie wiem może po prostu nie trafiłam na nikogo milszego.. A już protekcjonalne traktowanie polskich tytułów jest śmieszne. Ja w takich sytuacjach czuję się malutka i głupia
A ja zawsze używam polskich tytułów anime (jeśli istnieją). No, w większości. Po prostu nie umiem niektórych wymówić, więc wolę powiedzieć po polsku zamiast się kompromitować. A prawdziwy fan m&a na pewno będzie wiedział o jaki tytuł mi chodzi. A i dodatkowo moi nie-mangowi znajomi zrozumieją.
Dokładnie. Taka odpowiedź może destrukcyjnie wpłynąć na opinię życzliwych fanów anime i mangi. W dodatku szczycenie się tym świadczy nie o wspaniałości, a o zwykłym, łagodnie mówiąc, "egoizmie". Zamiast wyegzekwować autorowi tego tekstu jego okrojoną wiedzę, powinni choć trochę go nakierować w sposób całkiem przyziemny. Ale cóż - komentowaniem tego na pewno nic nie wskóram. Oni żyją gdzieś tam, wciąż przekonani, że granice ich wspaniałości kończą się tylko i wyłącznie na nich samych. Co zrobić?
Poza tym nie widzę nic dziwnego w polskich nazwach. To naturalne, że nie każdy OD RAZU potrafi posługiwać się językiem japońskim, dlatego wymówienie nazwy dla nowicjusza jest sprawą dość ciężką. Sama tak miałam. I zapewne każdy z was - albo chociażby jakaś część. W końcu M&A nie kończy się w momencie, kiedy nie przywiązujesz wagi do tego języka - ja długo oglądałam anime bez potrzeby rozumienia, co tak naprawdę mówią. Teraz uczę się japońskiego dla własnej przyjemności. Co jest złego w mówieniu polskiej lub angielskiej nazwy? Wolę to niż nieudolne popisywanie się obcym językiem, którego w dodatku potencjalny odbiorca nie zrozumie, a może to go wręcz zniechęcić.
Tak samo smuci mnie puszkowanie ludzi w sposób "Jeśli nie słuchasz j-rocka, to nie jesteś fanem Japonii" albo "Skoro nie czytałeś tej mangi, to jak w ogóle możesz siebie nazywać fanem?!". Trochę dobijające. Bo nie sądzę, że są konkretne granice, aby to ustalać.
A co do niektórych rozmówców - tak, macie rację. Ja też odnoszę wrażenie, że jesteśmy wyjątkowo wrogo do siebie nastawieni. Ciągle rozprawiamy o tym jak nam jest nieraz źle w skórze "otaku", bo rzekomo nikt nas nie rozumie. A sami naskakujemy na siebie - nawet w świecie wirtualnym. To smutne i bardzo chciałabym to zmienić. W gruncie rzeczy wszyscy mamy takie same zainteresowania. Albo choć w namiastce podobne.
Sprawa dotyczy nie tylko zamykania się we własnym światku ale też zdarza się nienawiść do innych zainteresowań choć są one pokrewne mimo zaprzeczania że tak jest.Mówię tu o fantastyce szeroko rozumianej gdyż często słyszę ze fantasy jest be bo nie jest M&A co wydaje mi się śmieszne bo M&A często jest fantasy (FMA ,Naruto,Totoro itp.) Po co sie zamykać we własnym światku jak można być nieco bardziej tolerancyjnym i otwartym a przecież to ubogaca .Traktwanie kogoś z góry nigdy nie wychodzi na dobre a tracimy możliwość poznania ciekawych osób i innych równie ciekawych zainteresowań . Po co tak robić?