http://pdf.fandemonium.tk/
zebrałem trochę pdfów informatycznych
jest nawet kilka o tworzeniu gier
kilka po polsku to tylko przykładowe strony niestety ale większość jest kompletna
W sumie nic ciekawego. Tu masz bardziej przydatne pdf-y:
http://www.javaworld.com/article/2894962/learn-java/free-books-19-no-cost-programming-guides.html
Milion? Mam pełno ebooków stamtąd ściągniętych, ale nie sądzę bym kiedykolwiek je w całości przeczytał. Bibliotekę mają pokaźną, to trzeba przyznać.
Ostatnio szukałem czegoś nt. tworzenia wtyczek dla firefoxa. Na stronie Mozilli stare informacji i dość lakonicznie. Właśnie na it-ebooks.info znalazłem książkę o tworzeniu wtyczek i aplikacji pod ich platformę. Trochę przestarzała (ff 1.5), ale dobre i to :p
Skąd ci developerzy biorą informacje o firefoksie?
Dzięki tym "baranom" ma z czego żyć, a i żaden pracodawca nie zrozumie, że ktoś spóźnił się do pracy, bo musiał czekać na paczkę od kuriera. W jakim on kraju żyje?: http://tiny.pl/gth7d
"Nie mam siły użerać się ze świeżakami" - każdy kiedyś zaczynał... a wątpię w to żeby osoba, która wcześniej pracowała jako kurier znowu zgłosiłaby się na tę posadę.
Ogólnie to widzę, że jak ktoś nie ma doświadczenia w pracy (w firmie jakiejś) i to na stanowisku zbliżonym do tego o które się ubiega to ma raczej marne szanse.
PS. Podliczyłem ile w tym roku CV wysłałem i ile rozmów o pracę odbyłem. Sporo tego wyszło :/
Bo teraz pracodawcy wymagają od osób ubiegających się o dane stanowisko minimum 5 lat doświadczenia w danym zawodzie, a poszukujący pracy, np. świeży absolwent po studiach często nie ma jak spełnić tego wymagania. Ktoś może napisać o stażach, ale nie każdy się na nie załapie.
Staże, wolontariaty, praktyki, umowa absolwencka to wszystko ściema aby człowieka wykorzystać i nie płacić mu za dużo lub w ogóle. Te słowa działają na mnie jak płachta na byka.
Pamiętam jak starałem się kiedyś o pracę w takiej jednej małej firmie IT (Poznań, systemy workflow). Na samym końcu spytali się mnie, czy jestem zainteresowany praktykami bezpłatnymi :P
Rozwalili mnie kompletnie xD
Pracodawcy w Polsce są niepoważni.
Stephen Hawking, Elon Musk i wielu innych naukowców cały czas ostrzegają nas przed AI, ale ostatnio Hawking powiedział, że najbardziej powinniśmy się obawiać właśnie KAPIATALISTÓW. Jeśli dojdzie do rewolucji w AI, to wielu ludzi może stracić pracę, głównie przez oszczędności (czytaj: chciwość) wprowadzane przez przedsiębiorców. Aby temu zapobiec będziemy musieli zmienić obecny system ekonomiczny. Pytanie tylko: na jaki?
http://tinyurl.com/hawking-bewcap-noai-gw
Ja też jestem ciekawy co zamiast kapitalizmu. Dla mnie rozwój sztucznej inteligencji to zagrożenie ale nie zastąpi ona jeszcze pracy mięśni i ścięgien bo w automatyce nie ma ich odpowiedników.
Jeśli chodzi o mięśnie i ścięgna to właśnie pracują nad ich odpowiednikami.
http://tinyurl.com/qxe4foz
http://tinyurl.com/q8o6xlh
Poza tym zawody czysto „fizyczne” oraz takie, które obecnie można częściowo zautomatyzować, mogą zostać „przejęte” przez roboty szybciej niż nam się wydaje. Niedawno BBC napisało apl. internetową, która pokazuje, czy zawód przez ciebie podany jest zagrożony przez AI oraz w jakim stopniu.
http://www.bbc.com/news/technology-34066941
Patrz kurczę, zapomniałem o nanorurkach węglowych. Rozpatrywałem je tylko w sensie budowy z nich procesora, nigdy jako mięśnie chociaż widziałem ich zastosowanie na wykładzie i śą cholernie mocne.
Istnieją pewnie jeszcze inne materiały (lub czekają na odkrycie), które mają podobne właściwości.
Btw od jakiegoś czasu niektóre supermarkety (np. Piotr i Paweł) mają automatyczne kasy, które umożliwiają opłacenie zakupów bez udziału kasjera. Wymaga nadal nadzoru człowieka, ale zamiast 4 kasjerów przy każdej kasie, mamy 1 osobę, która tylko te maszyny pilnuje i interweniuje w razie problemu.
No cóż, jedyną sensowną w tej sytuacji rzeczą jest przekwalfikowanie i redukcja ilości ludzkości poprzez kontrolę urodzeń. No ale to odbije się również na zyskach firm i obawiam się, że doprowadzi do stylu życia Aurorian z powieści Asimova :/
Nie, raczej budowę utopii na podstawie obrony ludzi przez maszyny i rozpad więzów międzyludzkich. Co doprowadziłoby do tego, że każde zbliżenie intymne, każde przebywanie z drugim człowiekiem, oddychanie tym samym powietrzem co drugi człowiek w pokoju byłoby nie do zniesienia.
Fakt, nigdy społeczeństwo nie przekształci się w byt, gdzie każdy pracuje dla wspólnego dobra w celu poprawy warunków bytowych i rozwoju ludzkości. Raczej boję się, że nasz społeczeństwo zmieni się w jakiś cyberpunk, pełen przemocy, wyzysku i wyzuty z człowiczeństwa. Chyba ,,Megapolis'' pokazywał świat, w którym ludzie buntują się przeciwko rządowi, który zastępuje ludzi maszynami. To było całkiem dobre anime z tego punktu widzenia.
Masz na myśli chyba Metropolis. Było ono inspirowane filmem niemym Megapolis z 1927 roku. Czyli fantaści już od bardzo dawna rozważali przytoczony przez ciebie problem.
Podobny motyw był ukazany w Armitage III, ale jako wątek poboczny, tło.
Szukając informacji nt. Megalopolis, trafiłem przypadkiem na anime Doomed Megalopolis (Teito Monogotari). Słyszałeś o nim?
- najgorsze zakończenie z możliwych (ostatni odcinek).
Ciągle dawali nadzieję odnośnie Kaori. Blisko końca anime nawet rozpoczęła się jej rehabilitacja. Potem zgodziła się na operację. W dialogach było też słychać sporo optymizmu. Jednak to były tylko idiotyczne zagrywki autora mangi.
Okazało się, że ta operacja, która miała jej pomóc, była jej końcem. Już chyba większego gówna nie można zrobić. Nawet nie wiadomo na co była chora i co jej operowali. No bez żartów. W SAO pięknie wyjaśnili na co jest chora tamta dziewczynka.
Poniżej 2 kadry, które pokazują przykład tego wstrętnego oszustwa (rehabilitacja). Nie sądziłem, że to tylko celowe zmylenie widza.
Więc były wprowadzone 3 podstawowe zmyłki dla widza.
1. Udawanie w dialogach, czyli jasne sugerowanie oglądającemu, że może być dobrze/lepiej
2. Rehabilitacja
3. Chęć na operację
Okazało się, że to wszystko nie tyle nie pomogło, co po prostu spowodowało jej wcześniejszą śmierć, niż gdyby nic nie robiła.
Autor mangi wymyślił dla niej jakąś tajemniczą chorobę (prawie, że magiczną), której nie można nawet zanalizować bo nie podał jej nazwy, a symptomy do siebie nie pasowały. Zapewne to celowy zabieg, ale idiotyczny, gdyż to zwykłe niedopowiedzenie, a tego bardzo nie lubię.
Nigdy nie widziałem takiego shitu w żadnym anime.
Zakończenie powinno być pokazane w taki sposób, że główny bohater zgadza się oczywiście na występ (po tym jak Kaori dodała mu otuchy), ale ona ma operację, która kończy się sukcesem. Nie oczekiwałem żadnego pełnego happy endu, ale przynajmniej coś w miarę pozytywnego dla Kaori. Natomiast głupi mangaka postanowił ją uśmiercić, a głównego bohatera wepchnąć w ramiona jego przyjaciółki z dzieciństwa.
- idiotyczny schemat romansowy
Uśmiercić jedną konkurentkę, żeby druga mogła zostać z głównym bohaterem. W dodatku uśmiercili tą fajniejszą, a zostawili irytującą kretynkę. W Guilty Crown zrobili to dużo lepiej bo uśmiercili obie dziewczyny, które kochał główny bohater.
- irytujące, psujące klimat i karykaturalne wstawki komediowe (było ich mnóstwo, więc to żadne wyjątki)
-Zakończenie było właśnie bardzo dobre, jeśli Kaori by przeżyła byłoby to po prostu naiwne. Nadzieja może i była, ale na co? Od początku nie chodziło tyle o przeżycie, a o przedłużenie tego życia/zwiększenie jego komfortu, tak by mogła grać. Od początku chodziło tu głównie o jej miłość do muzyki, szczególnie tej, którą tworzyła z głównym bohaterem i ono się realizuje. Arima gra na pianinie i widzi duszę Kaori, która akompaniuje mu na skrzypcach i to jest tak naprawdę bardzo piękne. Główną wartością nie jest tu życie, główną wartością jest muzyka i uczucia, które nią wyrażają. Nikt nie musi nic mówić, Arima wie, że to było pożegnanie i ich ostatni wspólny występ.
-To na co była chora też nie ma znaczenia. Ważne jest jaki przekaz emocjonalny z tym się wiąże, on by się nie zmienił po poznaniu nazwy choroby, najważniejsze jest co się z tym wszystkim wiąże, szczególnie dla głównego bohatera, który przeżył coś podobnego, ale także bardzo innego ze swoją matką. Mamy tu dwa portrety śmiertelnie chorej, umierającej osoby, które bardzo różnie sobie z tą chorobą radzą. Matka Arimy jest rozgoryczona i przelewa to na swoje środowisko, Kaori robi dobrą minę do złej gry, nie chce współczucia, nie chce by cień choroby przysłonił jej relacje z innymi. Ba! Ją wręcz ta choroba motywuje, chce wyryć się w pamięci swojego środowiska, odważa się na to czego by normalnie nie zrobiła bo wie, że oto zaraz jej nie będzie, dopiero jak jej stan się pogarsza, to w chwilach dużego kryzysu widać po niej pewien wewnętrzny strach, który i tak potrafi odgonić nie patrząc na siebie i pomóc innym. To naprawdę silna postać.
Zresztą skąd to przekonanie, że nie powinna umrzeć? Bo operacja, bo rehabilitacja? Życie takie jest, czasami pewne rzeczy i tak następują nieważne jak bardzo się staramy.
Anime jest solidne. Nie jest do końca w moim guście, ale w tym do czego aspiruje, się spełnia i to, że nie do końca podchodzi pod moje gusta nie deklasuje jego wartości. Osobiście rzeczywiście przykróciłabym nieco wątek z przyjaciółką z dzieciństwa bo było go nieco za dużo, ale nie jest to większa wada. Jeśli ktoś lubi emocjonalne bomby, przy akompaniamencie muzyki klasycznej to polecam ;)
Jeśliby Kaori przeżyła to zakończenie byłoby jedynym plusem tego słabego anime.
Zresztą chyba czegoś nie rozumiesz. Ja nie oczekiwałem happy endu, ale zarazem nie przypuszczałem, że autor mangi uśmierci ją podczas operacji. To po prostu ohydne posunięcie. Nawet nie wiadomo co jej operowali. Dosłownie nic nie wiadomo.
Zgodziła się na operację i rehabilitację żeby było lepiej, ale dosłownie nic to nie dało, a jedynie przyśpieszyło jej śmierć. I po co tak wprowadzać widza w błąd.
W tym nie ma żadnych plusów.
Naprawdę nie dostrzegasz tego, że ta choroba była bajkowa? Czy może dla ciebie to nie wada?
Autor wziął objawy jakichś chorób, ale żadnej konkretnej bo nigdy nie wyjaśnił czytelnikowi na co była chora. Po prostu była jakaś choroba, z której ją nie wyleczą i to wszystko.
Zresztą Kaori chciała z nim wystąpić jeszcze raz i co z tego wyszło? Było tylko gorzej i autor wprowadzał coraz większy dramat z jej udziałem.
Były wyjątkowo okrutne sceny, czyli chociażby jak wtedy upadła w swoim domu, potem na korytarzu w szpitalu nie mogła wstać i nad tym rozpaczała, a potem na końcu przed swoją operacją też się popłakała.
Więc nie dosyć tego, że były tak dramatyczne sceny, a po nich (dzięki Arimie) zyskała nadzieję (podjęła się rehabilitacji), to i tak została uśmiercona podczas operacji. Akceptujesz to bo ci się podobało lub było obojętne. Patrzysz na to w inny sposób niż ja.
Wiesz Jowisz. Ja może zbyt racjonalnie/wymagająco podchodzę do tego anime i ta cała otoczka na mnie nie działa, tak jak na wielu i jak twórcy anime by chcieli.
Dla mnie po prostu postacie, które polubię są na pierwszym miejscu. To dziwne dla ciebie?
Cała otoczka muzyczna, problemy psychologiczne głównego bohatera, to jedynie dodatek, gdyż anime oglądam głównie dla postaci, a skoro autor mangi zrobił coś tak okrutnego z Kaori, to niestety zniszczył wszystko na czym mi zależało, gdyż ze wszystkich postaci to ją lubiłem najbardziej.
Życie jest największą wartością i bez względu na to co autor próbuje stworzyć, TO SIĘ NIE ZMIENI.
Zresztą dlaczego sądzisz, że Arima wiedział w ostatnim odcinku, że więcej się nie spotkają?
Ta operacja to była dla picu? Bo tak wyglądało. Autor planował w ten prosty sposób uśmiercić Kaori i to wszystko.
Nawet nie mówili co się nie udało podczas tej operacji. Dosłownie żadnych wyjaśnień.
Nazwa choroby dużo by zmieniła, gdyż zwiększyłaby sens tego wszystkiego.
Zresztą jak sama napisałaś. Chodziło o głównego bohatera. Kaori była stworzona dla niego. Ona jako dziewczyna się nie liczyła. Miała podobnie cierpieć i umrzeć jak jego matka. Miał stracić kolejną cenną dla niego osobę (słowa z 12 odcinka).
Pięknie co nie?
Jednak dlaczego mam to akceptować? Jak dla mnie to idiotyczne tworzenie fabuły. Stworzyć tak fajną dziewczynę jak Kaori, żeby kazać jej cierpieć, a na końcu uśmiercić?
Po prostu o to mi chodzi.
I dlaczego nie powinna umrzeć? To pisałem wcześniej. Jej śmierć zepsuła mi jakiekolwiek plusy tego anime.
Anime oglądam dla przyjemności. Skoro autor mangi odebrał mi tą jedyną przyjemność jaką oferowało, to co logiczne muszę je skrytykować.
Nie tyle nie dostrzegam, tylko właśnie tak jak podałeś dla mnie to nie wada, ważne były emocje związane z chorobą, one by się nie zmieniły po poznaniu jej i to jaki wkład miała w portret psychologiczny postaci. Objawy też nie były w rodzaju, że żadna choroba ich mieć nie może, więc nie czułam by była jakaś magiczna co faktycznie w anime się zdarza jak np. w Isshuukan Friends.
Ja też lubiłam Kaori, tylko ja wagę życia postaci rozumiem inaczej, nie przez sam fakt jego posiadania, a jego wartościowość, a choroba silnie wchodziła w portret psychologiczny tej postaci, o czym pisałam w komentarzu wyżej (nawet możesz sobie porównać końcówkę, z listem gdzie widać, że w gruncie rzeczy była z natury nieśmiała i dopiero fakt, że ma mało czasu ją najprawdopodobniej ośmielił i zmusił do działania). Dlaczego zaś dali rehabilitację, może po to by pokazać jej determinację jako muzyka? To jak ceni swoją więź z Arimą? To żeby po prostu pokazać, że jest silną postacią nie poddającą się dopóki jest choćby cień nadziei na powodzenie? A może po prostu po to by zwiększyć ładunek emocjonalny? I dla mnie ona zagrała w końcu z Arimą, jej dusza zagrała na koncercie i stąd uważam, że wiedział o jej śmierci ponieważ ją widział i słyszał jej muzykę, a równocześnie wiedział, że przecież ona tu być nie może bo leży na stole operacyjnym. Ty prawdopodobnie raczej zinterpretowałeś to jako wyobrażenie Arimy o Kaori i choćby stąd te różnice w naszej interpretacji.
W swojej odpowiedzi dobrze przedstawiłeś dlaczego to anime Ci się nie podobało, no i ok, każdy ma swój gust. Dużo zależy od kryteriów jakimi się człowiek kieruje, tytuł też nie do końca podchodzi pod moje gusta, tylko, że nie do mnie był adresowany, a raczej dla nastolatek lubiących ładnie wyglądające (i brzmiące) tragiczne historie o miłości i patrząc pod tym kątem dobrze te kryteria spełnia, dlatego uważam, że jest solidny. Osobiście zaś obejrzałam, podobało mi się całkiem, ale raczej nie jest to pozycja, którą rozpamiętuję i szczególnie odznaczyła się w mojej pamięci, mimo to nie neguję jej wartości. Za odpowiedź masz plusa (chociaż widzę, że sam dałeś mi minusa :V).
To ja w takim razie nie jestem nastolatką (czy nastolatkiem) lubiącym tragiczne historie o miłości.
Oczekuję bardziej racjonalnego podejścia. Po pierwsze nie lubię ukrywania chorób. Uważam, że jeśli ktoś kogoś bardzo lubi/kocha to chce wiedzieć, co danej osobie jest i jak może jej pomóc (nawet jeśli to się nie uda).
A główny bohater (zresztą nikt) się o to nie pytał, a wielokrotnie widział, że coś poważnego się z nią dzieje. Po prostu jedna wielka tajemnica, która nawet w ostatnim odcinku nie została wyjaśniona.
Ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji w prawdziwym świecie. Jeśli autor wprowadza taki dramat (a nie jest to świat fantasy/magii) to oczekuję konkretnych wyjaśnień.
Ty po prostu inaczej podchodzisz do cierpienia i śmierci lubianych postaci. Dla mnie takie teksty jak "jej dusza zagrała na koncercie" nic nie znaczą. To ma mnie pocieszyć czy co spowodować?
Przecież od początku pisałem, że najbardziej zależało mi na zdrowiu i szczęściu Kaori.
Interesowały mnie konkretne skutki, więc chyba logiczne, że ta cała otoczka muzyczna (jego wyobrażenia) na mnie nie działa.
Mogą próbować się wczuć w taką otoczkę (chociażby muzyczną), gdy oglądanie danego anime sprawia mi przyjemność.
Odnośnie choroby to w Air (zapewne nie oglądałaś) była podobna choroba. To znaczy skutki podobne, ale spowodowana już czymś całkiem nierealnym (bo w tym anime jest magia). Też nie było żadnego happy endu, ale przynajmniej nie mylono celowo widza.
W Shigatsu autor wybrał jakby objawy z różnych chorób, a potem dorzucił bezsensowną rehabilitację, a po niej operację nie wiadomo czego (co jej robili).
Wiem o tym, że rehabilitacje są zawsze po operacjach, żeby stan chorego uległ poprawie.
Kto robi rehabilitację przed operacją?
Rehabilitacja w tym anime (podobnie operacja) była tylko po to, żeby najpierw dać nadzieję, a potem ją odebrać, czyli właśnie zwiększyć ładunek emocjonalny.
Po prostu nigdy nie sądziłem, że operacja może być zmyłką. Takiego anime nigdy nie oglądałem.
Zawsze jak coś takiego było (i to odnośnie głównej bohaterki) to kończyło się dobrze.
Kaori była tylko wspomaganiem dla głównego bohatera. Autor nie cenił jej życia (w najmniejszym stopniu nie próbował jej pomóc), a po prostu wykorzystał jej postać dla Arimy. Również wybrał mu w zamian Tsubaki i nieudolnie próbował ich ze sobą połączyć.
No i właśnie o to chodzi, to anime po prostu nie było skierowane do Ciebie. Ja lubię dramaty, ale niekoniecznie melodramaty i fakt faktem, zrobienie śmiertelnie chorej postaci jest zwykle pewnym pójściem na łatwiznę, bo to w sumie najprostszy sposób na wprowadzenie wątku tragicznego, choć osobiście uważam, że ten tytuł łamie schematy bo ani Kaori nie jest tą biedulką, której wszyscy współczują, a jej jedynym i wyłącznym rysem charakteru jest jej choroba (choć silnie ona wchodzi w jej osobowość, ale w nietypowym ujęciu), jak i nie zdrowieje ona dzięki magicznej sile miłości, czy muzyki, czy czego tam jeszcze.
Masz prawo nie lubić takich wątków, ale jak dla mnie ukrywanie choroby w tym przypadku było uzasadnione. Zacznijmy od tego, że Arima jej nie kojarzy i właściwie dla niego to nowo poznana osoba. Owszem od początku mamy tu dużą dozę fascynacji, ale jest to więź, która dopiero się tworzy w dodatku na błędnym przekonaniu, że bohaterka woli kogo innego. Takich wiadomości raczej nie zdradza się byle komu. Bohaterka też nie chce żeby traktowano ją przez pryzmat choroby. Samo "kocham" też nie pada w sumie do samego końca, nawet jak już wszyscy o chorobie wiedzą. No i przypominam, bohaterowie to czternastolatki, więc myślą bardziej emocjonalnie niż racjonalnie, tym bardziej, że główny bohater ma swoistą traumę związaną z takimi sprawami. No i to Japonia, a tamtejsza mentalność jest taka, że chce się jak najmniej obciążać innych swoją osobą.
W założeniu ma Cię wzruszyć :p
Oglądałam, nie przepadam (poza Peko peko i openingiem). Pamiętam, że główna bohaterka dostawała swoistych ataków jak zaczynała czuć się z kimś bardziej związana, a potem zaczęła cofać się w rozwoju i wylądowała na wózku.
Wydaje mi się, że można robić rehabilitacje przed operacją, może chodzić o wzmocnienie organizmu, ale w sumie nie wiem, nie znam się na tym na tyle by się wypowiedzieć.
Kaori spełniła swoją funkcję fabularną, była ważna dla głównego bohatera, sama też była dobrze zbudowaną postacią i co najważniejsze odeszła godnie, ja tam jestem zadowolona, ale to już jest kwestia indywidualna, czy komuś się podobało takie zakończenie, czy nie.
Jeśli chciałbyś sięgnąć po tytuł dla dojrzalszych widzów, a poruszający podobną tematykę (nastolatki, dramat, miłość i muzyka), to polecam Ci Sakamichi no Apollon. Pozbawiony jest wszelkich cech, które Ci tu przeszkadzały. Nikt nie jest śmiertelnie chory, nikt nie ginie, główny bohater to nie pępek świata, ani nie był natchnieniem muzycznym dla wielu, ani nie okazuje się, że każda bohaterka płci nadobnej skrycie się w nim kocha, każda postać jest indywidualna, a często wątki jej dotyczące są tak dalekie od głównego bohatera jak to tylko możliwe, niektóre utwory mają słowa, w dodatku klimat lat 60' i nietypowa sceneria Kiusiu. Myślę, że prędzej przypadnie Ci do gustu niż coś co z założenia adresowane jest do nastolatków ;)
Jowisz, czy nie widzisz tego, że to było wyjątkowo ohydne pójście na łatwiznę. Nie sądziłem, że autor może w taki sposób wykorzystać Kaori dla swojej historii.
Zresztą co mi po tym, że łamie schematy skoro zarazem odbiera przyjemność z oglądania.
I czy na pewno je łamie? Dziewczyna, która udaje, że wszystko jest dobrze, a naprawdę jest źle to chyba jednak pewien schemat.
Czy naprawdę uważasz, że autor dobrze zrobił wymyślając jakąś bajkową chorobę?
I zresztą dlaczego ma zdrowieć, dzięki jakiejś magicznej sile skoro w tym anime nie magii?
Przecież równie dobrze operacja mogła się udać, ale ona wyjeżdża z Japonii bo tam otrzyma lepszą opiekę, ale przed wyjazdem pisze dla niego list, który on odczytuje na końcu anime.
Przecież jest wiele możliwości zakończenia i nadal to będzie racjonalne.
Lekarze nie podejmują się operacji, skoro wiedzą, że to nic nie da.
Nie pomyślałaś nad tym?
Operacje są po to żeby wyleczyć lub przedłużyć życie.
Nie po to Kaori mówiła, że podda się operacji, żeby nic z tego nie wyszło.
Kto w taki sposób tworzy anime czy filmy? Po prostu idiotyczne niesamowicie.
Zreszta wystarczyłoby, że Arima zapytałby się jej rodziców na co jest chora i na pewno by mu wszystko wyjaśnili.
I zauważ coś takiego.
Właśnie dlatego, że nie ma tego KOCHAM (dopiero w liście po jej śmierci) to ona umiera.
Gdyby tu chodziło o miłość to autor nie wybrałby Tsubaki dla Arimy.
Po prostu nie chciał tworzyć miłości z ich udziałem bo chciał uśmiercić Kaori.
I ty uważasz, że odejście godne ma jakieś znaczenie pod względem smutku? Odeszła prawie na zasadzie eutanazji bo wtedy chyba była pod narkozą w szpitalu.
Jeśli autor chciał pozbawić ją życia to już wolałbym, żeby to zrobił w inny sposób niż w taki mylący.
Odnośnie Air to chyba nie oglądałaś tego anime, więc go nie pamiętasz.
Ona powoli umierała, ale jej zdrowie psychiczne było cały czas takie same.
Oglądałam, ale daaawno temu jeszcze przed FSN i pamiętam jeszcze mniej, bo o ile FSN był mi obojętny to Air mi się po prostu nie podobało (wyparcie z pamięci), więc możliwe, że pomieszały mi się niektóre sceny, pamiętam jak była na tym wózku, na plaży ze swoją młodo wyglądającą matką, jak wstaje z tego wózka i próbuje do tej matki iść, a facet co wydawało się, że miał być głównym bohaterem, zszedł do trzeciego planu jako wrona, kruk, czy co to tam było... Może jakbym teraz obejrzałam miałabym inne odczucia, ale jakoś mnie nie ciągnie.
Oczywiście, że możliwości było wiele, możliwości zawsze jest wiele, ale autor musi zdecydować się na jedną i postanowił pójść w wyciskacz łez, mi się akurat takie zakończenie podobało, Tobie np. nie, we wszystkie gusta nigdy nie trafisz.
No i masz rację, nikt nie podjął się tej operacji, by ją zabić, ale operacje nie zawsze się udają i od początku było mówione, że szansa jest mała, tylko, że ona decyduje się by ją podjęto mimo to. I tak, sam ten wątek jest pójściem na łatwiznę, ale ponawiam to tytuł adresowany do nastolatków, a nie do dojrzałego widza, więc taka tematyka jest do przyjęcia.
Ale przecież miłość z udziałem Arimy i Kaori tam jest, oni nie musieli stworzyć pary by się pojawiła. Zanim zaczniesz z kimś być, to uczucie też pojawia się zwykle wcześniej, a nie dopiero z chwilą stworzenia związku.
Jeśli Kaori podejmuje się tej operacji, mówi że będzie walczyć z całych sił, ale w jej takcie zostaje uśmiercona, to nadal to ci się podoba?
Autor zrobił tak skrajny wyciskacz łez, jak tylko mógł. Zobacz połowę 21 odcinka? Czy tak wygląda osoba, która musi się natychmiast poddać, tak skrajnie ryzykownej operacji?
I to wszystko było tak tajemnicze. Nie wiadomo co jej operowali, co chcieli zrobić, co się nie udało. Dosłownie nic.
Tak, to realistyczne, tak się zdarza, jak powiedziałam to kwestia gustu i naprawdę podchodzisz do tego zbyt wymagająco, nie możesz oczekiwać np. od bajki dla dzieci, że pokaże dobry obraz społeczeństwa, wraz z szeroko rozumianymi problemami społecznymi, jak np. pijaństwo, nie bajka pokaże wyidealizowany obraz, tak jak być powinno, a nie koniecznie jak jest, by przekazać dzieciom odpowiednie wzorce, tak samo treści dla nastolatek będą skupiać się na emocjach bo to dla dziewczynek w ich wieku jest najważniejsze i najbardziej do nich przemawia, w imię tego są w stanie wybaczyć dużo nielogiczności, o ile je w ogóle zauważą. Dojrzałemu widzowi będą już te elementy przeszkadzać, ale nie do niego był ten tytuł adresowany.
Znasz inne anime, w którym coś takiego zrobili? To znaczy główna bohaterka chce żyć (przedłużyć życie) i poddaje się operacji, podczas której umiera?
Przecież na takie wstrętne zagranie autora mangi, to nie ma usprawiedliwienia.
Spodziewałem się dosłownie wszystkiego, ale nie czegoś takiego.
Podejmować się tak bezsensownej operacji, tylko w celu uśmiercania Kaori, a wcześniej wmawiać widzom, że może być dobrze.
Pamiętasz, że Kaori już chciała się poddać? Natomiast główny bohater zaczął jednak jej gadać o występowaniu razem, dodawał jej nadziei, więc ona zgodziła się na rehabilitację i operację.
Właśnie w tym momencie, czyli jak zaczął pojawiać się promyk nadziei, zacząłem sądzić że może jednak będzie dobrze.
Nie znam, bo zwykle nie sięgam po tego typu anime, nawet to obejrzałam niejako przy okazji z młodszą siostrą. Ja osobiście lubię jak anime robi mnie w konia i gdy już myślę, że wiem jak się to wszystko potoczy, nagle zmienia się kierunek zdarzeń i wszystko przebiega zupełnie inaczej (jak w Saraiya Gojo), to czy tu to wyszło to już inna sprawa, ale raczej tak, bo to miał być wyciskacz łez, a skoro widz uwierzył, że jednak przeżyje to tym bardziej powinien być złamany jej śmiercią, ale rozumiem, że niektórym mogło się nie podobać i zrozumiałam dlaczego do Ciebie ten wątek nie trafia. Niektórzy natomiast lubią pocierpieć po prostu z daną produkcją, inni zastanowić się nad życiem w obliczu śmierci postaci, nad śmiertelnymi chorobami dotykającymi młodych, nad ich stanem emocjonalnym i u niektórych to mogło wywołać takie odczucia i przemyślenia, inni mogli znowu lubić takie elementy, ale nie przekonała ich ta konkretna sytuacja i tu, tak jak u Ciebie może pojawić się irytacja.
Właśnie to jedno, że mnie nie przekonało, gdyż były same tajemnice odnośnie jej choroby (takie rzeczy powinny być tylko w fantasy).
Poza tym, to ja lubię dramaty, ale w trakcie serii. Wiesz o co mi chodzi? To znaczy różne tragedie i emocje w trakcie trwania anime, ale zakończenie wolałbym już przyjemniejsze.
Dla przykładu Inori poświęciła się w Guilty Crown dla głównego bohatera, ale to dlatego żeby ocalić mu życie.
Mimo, że to smutne to jednak miało sens.
A co było w Shigatsu? Bezsensowna śmierć. Skoro Kaori już przekonała Arimę do występu, to autor mógł ją przecież nie uśmiercać.
Wcześniej był już wystarczający dramat.
Tylko, że to bardziej melodramat, więc w sumie nie ważne jak, byle widz się popłakał, no i właśnie takie bomby emocjonalne. No i powtórzę: Atarashi! Za stary koń po prostu jesteś na ten tytuł :p Zresztą to też bardziej celowane w dziewczynki, a nie chłopów, więc daj już temu spokój uznaj po prostu, że trafiłeś na tytuł przeznaczony dla innej grupy wiekowej i przez takie głupotki dla nastolatek właśnie Ci się nie podobał i tyle ;)
A czy ty wiesz, że Shigatsu to shounen, a autorem mangi jest mężczyzna? Zauważyłaś, że jedyną cechą wyróżniającą Shigatsu jest muzyka i wielki dramat? Poza tym to słaby shounen ze schematycznymi postaciami, głupim humorem i beznadziejnym romansem.
Klimat shoujo? Przecież tam kilka dziewczyn kocha się w chłopaku, a nie kilku chłopaków w dziewczynie. :) Zresztą ten chłopak jak chyba sama zauważyłaś, nie byłby w prawdziwym świecie kimś kogo dziewczyny pragną - 14 letni dziwny okularnik).To podstawowa różnica.
Po prostu jest to shounen z muzyką i umierającą dziewczyną, a najbardziej szokujące z tego wszystkiego jest to, że autor pomimo pokazywania rehabilitacji, wciskania tekstów że Kaori będzie walczyć o życie podczas operacji, postanowił ją uśmiercić.
W innych anime, jeśli ktoś był uśmiercany to nie dawano wcześniej takiej nadziei.
Nic nie szkodzi, tak naprawdę dla dziewczyn ważne są emocje, samych postaci żeńskich też nie ma tak dużo, no i muzyka, plus gama pastelowych kolorów, to wszystko bardzo łatwo przyciąga nastolatki. Sama też byłam nastolatką, mam młodszą siostrę i wiem co się w takim wieku dziewczynkom podoba, jeśli przyciąga zaś to obie płcie jak piszesz, no to cóż, tym lepiej dla autora.
Przecież w tym anime jest tak naprawdę tylko jeden chłopak, a poza tym kolega głównego bohatera.
Oczywiście może się to dziewczynom i tak podobać bo przecież nawet ecchi często się im podobają.
Jednak anime jest zdecydowanie adresowane do przedstawicieli płci męskiej.
Są również inne shouneny, w których umierają dziewczyny dla głównego bohatera. Lecz w tym przypadku zostało to rozciągnięte na całą serię i zostało pokazane najsmutniej jak się tylko dało.
I ta co była z tyłu przez prawie całą serię została wybrana dla głównego bohatera bo blondynkę autor postanowił uśmiercić i wykorzystać jako motywację dla niego.
Mnie ta cała jej choroba nie do końca przekonuje bo gdyby miała być przekonująca to autor nie robiłby z tego takiej tajemnicy.
Już to obgadaliśmy... Zaraz zaczniemy zataczać koło z tematami. Wiem, że Ci się nie podobało miało prawo, mi się podobało i nastolatkom pewnie też, każdy ma swój gust i tyle.
Początek 14 odcinka Shigatsu po openingu. Tak się właśnie tworzy durne bajki. Z perspektywy całości zachowanie Kaori było strasznie idiotyczne. Bezczelnie okłamywała wszystkich. To jej zachowanie nie miało sensu.
Nie wyobrażam sobie osoby, która może być wesoła, udawać że jest wszystko dobrze, a wie że za kilka miesięcy umrze i co najgłupsze ukrywa to przed wszystkimi.
Może po prostu chce żeby traktowana ją normalnie, a nie przez jej stan zdrowia? Zresztą jak pisałam oni dopiero się poznawali, mówisz pierwszemu lepszemu znajomkowi o swoich poważnych problemach? Zresztą się powtarzam, zataczamy koło już ten temat był...
Nie widzisz w tym całkowitego braku logiki? Przecież to ona zaczęła nawiązywać z nimi znajomość. Zarówno z Tsubaki, Watari jak i z Arimą. Jeśli wie, że wkrótce umrze to po co szuka nowych przyjaźni, a nawet miłości? To idiotyczne. Zresztą jak bohaterowie muszą być głupi, żeby tego nie zauważyć?
Czy jeśli ktoś bliski (nie chodzi tylko o rodzinę) na coś cierpi to nie interesuje ciebie na co?
Po prostu przyjęli fakt, że na coś jest chyba chora i to wszystko? To całkiem nierealne.
I to samo odnośnie udawania zdrowej i wesołej jak jest coraz gorzej.
No właśnie dlatego szczególnie, chce przeżyć jak najwięcej, bo to jej ostatnie chwile. Inni mogą się czegoś domyślać, ale skoro widzą, że Kaori nie kwapi się by im powiedzieć to szanują jej prywatność i nie pytają. Zaś udaje wesołą by ich w miarę możliwości nie martwić, zresztą są chwile gdzie może nawet nie udaje tylko cieszy się, że przynajmniej na koniec udaje się jej budować więź z tymi osobami i cieszy ją ich towarzystwo.
Czyli mówisz, że dla ciebie logiczne było jej zachowanie, jak i innych?
Rehabilitacja przed operacją i operacja jako eutanazja również?
Logika jest według mnie taka, że autor wymyślił jej operację, żeby mogła umrzeć podczas snu, a nie w innej sytuacji.
Pamiętasz ten moment jak powiedziała o miłosnym samobójstwie? Chciała wtedy sprawdzić jego reakcję?
Na koniec tylko powiedz czy według ciebie jest szansa na jakieś alternatywne zakończenie lub film kinowy z pewnymi zmianami, który spowoduje inne zakończenie?
Tak. Nie bardzo pamiętam. Na jakąś produkcję z alternatywnym zakończeniem bym nie liczyła, takie myki robią zwykle anime na podstawie gier gdzie jest kilka zakończeń, chociaż Macross Frontier miał (chociaż Macross nie był na podstawie mangi)... hmm... Potencjał jest, w sumie chętnie bym też coś takiego zobaczyła, przy okazji może nie byłoby tyle Tsubaki co w serii anime, no i Kaori mogłaby przeżyć tym razem, nie pogniewałabym się jakby rozwinęli też tych rywali Arimy, bo trochę po macoszemu byli potraktowani, dużo, dużo opcji, z czego najgorsza taka, że zrobiliby po prostu streszczenie serii TV :/
Ma być aktorski film kinowy, ale ten mnie akurat nie interesuje. To całkowicie inne postacie (głosy, wygląd) i klimat. Filmy aktorskie nigdy nie są tak smutne jak anime.
Też tak uważasz?
Chciałbym zobaczyć film kinowy anime i to nawet jeśli twórcy nie chcieliby zmienić zakończenia. Natomiast film aktorski (w którym co ciekawe postacie zmieniono na licealistów) jest zbędny.
I faktycznie emocje to podstawa, gdyż w anime są zdecydowanie najbardziej wzruszające. Aktorzy tego nie są w stanie odtworzyć. I jak pisałem wcześniej wygląd, głos i wiek ma znaczenie.
Filmy aktorskie jeszcze jako tako są w stanie wyjść we współpracy z Amerykanami np. Kenshin. Jednak w moim odczuciu, jaki dobry by film nie wyszedł to i tak oryginału nie przewyższy. Miło może obejrzeć coś takiego jako ciekawostkę, ale jako film dla filmu już raczej nie. Nie dość, że Japończycy grają zwykle sztywno to jeszcze zdarzają się straszne głupotki, które niesamowicie psują klimat, w Nodame Cantabile była to postać Niemca Stresemann'a, którego zagrał Japończyk w żółtej peruce, albo bardzo tandetnie wyglądające efekty komputerowe (co w sumie mnie nieco dziwi, biorąc pod uwagę jak bardzo zaawansowanym technologicznie krajem jest Japonia).
Ja bym chętnie zobaczyła jakby były tam jakieś nowe albo alternatywne treści, jeśli byłoby to tylko wielkie streszczenie serii TV, to może też bym zobaczyła, ale już bez entuzjazmu. Dla mnie to duuuuże pójście na łatwiznę twórców i odcinanie kuponów od odgrzewanych kotletów, tu już nawet nie chodzi o robienie całego filmu od podstaw, ale żeby były chociaż jakieś sceny, które wnoszą coś nowego (jak np. w Macross Plusie).
A tu masz tego Stresemann'a w dramie:
https://www.youtube.com/watch?v=LRRNYzosM4Y#t=15
Wiesz co jest dla mnie ważne? Przecież mi jest żal Kaori głównie z powodu jej charakteru, wyglądu i wieku. Jeśli dadzą na jej miejsce jakąś 17 letnią japonkę, to przecież będzie coś całkiem innego.
jeszcze się nie pochwaliłem ale znowu zabiłem ubuntu
chciałem się zalogować w środowisku graficznym jako root i nie wiem czemu nagle logowanie przestało działać :O
no to restart i dalej nic
no to szukam w google a na askubuntu ludzie pisali że może przeinstalować trzeba
no to zadowolony odinstalowałem unity(a wraz z nim ubuntu-desktop się odinstalowało)
i nagle sobie uświadomiłem że nie jestem połączony z internetem :OOO
no cóż, teraz to już się nawet ubuntu nie włącza ^^'
jutro pójdę na strych i się podłączę kablem do internetu i spróbuję to naprawić
Pierwsze słyszę aby logować się w środowisku graficznym jako root. W tekstowym to tak.
Usunięcie środowiska, z którym Ubuntu jest niemal zespolony to mistrzostwo świata na miarę usunięcia pythona 2.7.x jak się zainstalowało pythona 3 z ppa (moi koledzy ze studiów byli zdolni).
Powłoki graficzne w Linuksie są pisane chyba w większości w pythonie lub c++(kde). Jeśli chodzi o grafikę w MS Windows i OSX to tam króluje C#.
Python zaskarbił sobie serca wielu programistów czy to amatorów czy zawodowców ze względu na łatwość kodowania i istnienia wielu bibliotek. Np. w naukach fizycznych python praktycznie wypiera popularnego Fortrana (do obliczeń numerycznych wykorzystuje się Cythona!!!).
No cóż moi drodzy, nie chcę, ale muszę już jutro o 5 rano wrócić do mazowieckiego zadupia. Po raz pierwszy w życiu ten powrót jest dla mnie przygnębiający i coś czuję, że jutrzejszy dzień będzie bardzo ciężkim dniem. Miłej nocy życzę wszystkim i mam nadzieję, że jeszcze jutro tu się odezwę.
O kurcze, no to nieźle. A pamiętać, coś kojarzę, ale to ja powinienem tak mówić, bo to ja tutaj byłem ledwo kilka dni, a potem zniknąłem hehe
I miło mi za powitanie :)
Hej siema wcale nie jesteśmy hermetycznym gronem, nowi zawsze mile widziani, blablabla, nie przejmuj się ocenami za demoty, nie przestawaj tworzyć, główna nie jest najważniejsza, nie usuwaj demotów, jedz warzywa, uważaj na Maziulskiego zboczeńca, mam nadzieję że masz sprawne nerki, no i miłego pobytu w piwnicy!!!
A na dzisiaj polecam takie zestawienie w Skyrim:
1. Postać żeńska o wyglądzie twardej wrednej baby
2. klasa: mag bitewny, czyli katana w prawej ręce (koniecznie z modem na miecze noszone na plecach), a w drugiej jakiś silny czar
3. Katanę najlepiej zakląć po dodaniu moda na wygląd broni po zaklinaniu (ognista katana, fuck yeah :-D)
5. Perki głównie w broń jednoręczną z nastawieniem na miecze, magia zniszczenia, zaklinanie i lekki pancerz
4. I na zakończenie do kompletu obowiązkowo mod na TEN armor ---> http://staticdelivery.nexusmods.com/mods/110/images/21572-2-1343973075.jpg
nazwa moda to BLOOD WITCH ARMOR
Zabawa przednia i klimat jeszcze lepszy :-D
Nie używam steama, a w skyrim gram godzinę-dwie dziennie, żeby mi się gra nie znudziła, a poza tym studiuję czasochłonny kierunek, to nic, że zaocznie, nauki mam od zarąbania. Koledzy i koleżanki na roku, co mają te studia, pracę i jeszcze nierzadko rodziny na głowie, to ledwo wyrabiają albo wcale, ja się cieszę, że poza obowiązkami rodzinnymi i nauką mam możliwość przepierdzielenia trochę czasu na skyrim.
Jeśli miałaś takie aspiracje, to przykro mi, ale tsundere nie odpisało by prosto z mostu "w sumie", a byłoby "tsun, tsun" i odpowiedziało jakoś inaczej :p
Sobą :p
BTW Od jakiego progu jest główna, bo wydawało mi się, że od 19, 20, a widzę, jeden demot od Mikurosza w poczekalni z 20? Coś mi się pokręciło, czy po prostu jeszcze nie przenieśli, ewentualnie nie zauważyli?
Majtasa demot również powinien iść na główną, coś administracja zaspała. Aby demot mógł iść na główną trzeba mieć 20 głosów i 70% głosów, a kiedy masz 30 to tylko 60%.
A się zaraziłam animu przez najbardziej dynamiczną grę na świecie tam gdzie tylko przez 30 minut patrzysz jak twoja postać tańczy w klubie, czyli przez IMVU.
Napisałam od drugiej strony o Shigatsu wa Kimi no Uso, jak komuś chce się czytać eseje będące kontrkomciami do tych od Atarasza to zapraszam do zdjęcia na chwilę spam filtra :V Ja ktoś chciał obejrzeć i nie boi się spoilerów, a chce poczytać jeszcze jedną pseudorecenzję to też zapraszam :V
Elo
niby spokojnie, a i tak o 7 wstałem
jak mam kuźwa wolne to śpię tak mało, a jak musze gdzieś iśc to cały dzień umiem, co to za zwyczaje ja się pytam
Pingwin doktor? Ciekawe. Mi się kiedyś śnił Yeti zamknięty w pralce, którego karmiłem parówkami. Ale ogólnie jestem dość ekscentryczny, więc takie sny nie powinny mnie dziwić.
Ale wiesz, atarashi to i tak za jakiś czas będzie znowu widoczny, bo będzie merowi, albo maziowi czy nawet orowi spamował skrzynke, żeby mu spambana zabrać, bo mu będzie smutno
Obrzydzał makaron przez pitolenie o nim, gloryfikował ISIS i ogólnie terroryzm muzułmański (czy dla jaj, czy na serio - kij z tym), obrzydził piratów z karaibów przez spamowanie Jackiem Sparowem, upierdliwe wklejanie linku karykatury przdstawiającej krzywą gębę z wąsem/dorabianie tego łba postaciom z anime, a najbardziej chyba sobie przeskrobał właśnie za gadanie o terrorystach.
Może dlatego, że nikt nie widzi tego co pisze i nie chce mu się denerwować ludzi? Chodzi mi o to, że nie ma po co pisać tych swoich rzeczy i prowokować, skoro nikt nie czyta. Takie ślepe kule, które w nikogo nie trafią.
Ale mi się wydaje, że on nie tyle chce prowokować ludzi, co zbyt emocjonalnie podchodzi do anime i potem zaczyna go bronić, albo deklasować z żarliwością godną lepszej sprawy. Sam się chyba też nie do końca widzi i nie pomyśli, że jego wypowiedź może zrobić komuś przykrość.
Zastanawiam się czy nie zrobić jakiegoś nowego demota bo od dawna niczego tutaj nie wstawiałem. W zasadzie tylko dwa demoty zrobiłem, ale jeden jest na stronie głównej, to spore osiągnięcie chyba. No ale nie mam weny teraz jakoś, okropne uczucie.
właśnie do mnie dotarło że pojutrze będę miał rocznikowo 18 lat i od tego pojutrze pozostało 7 miesięcy i 12 dni do tego żebym miał w pełni 18 lat
słuchajcie
ja nie chcę ;-;
utknąłem w połowie i tylko jakaś dziewczyna do mnie na ansi ciągle pisze z prośbą o przetłumaczenie
chciałbym to dla niej skończyć ale nie jestem w stanie tego oglądać ;-;
O kurde, to nie jest tylko 10min fragment, to jest caly, parugodzinny wyklad :O
Nice :D Wlasnie ogladam pierwsza czesc :D https://www.youtube.com/watch?v=_zXp5RInr5k
Obejrzalem do konca pierwsza czesc. Na ostatnie 10-15min zjebal tym swoim diagramem i przedstawieniem facetow jako intersownych skurwieli, ktorzy nie potrzebuja zrozumienia ze strony swojej kobiety i robiacych to wszystko dla seksu.
Naprawde sobie przejebal tym u mnie, mial mowic o generalizacji, ale to jak generalizacja nie wygladalo :/
No i skonczylem ogladac pierwsza czesc seminarium. TBH za duzo nawiazan do biblii i robienia z faceta zadnego seksu zwierzaka. Na poczatku mowil, iz to nie bedzie to nacechowane religia, ale im dalej w las tym wiecej drzew...
Ogolnie wyklad na plus i mozliwe, ze obejrze wiecej, ale to nastawienie mnie troche zniesmaczylo.
IMHO kobietom to bardziej otworzy oczy na niektore sprawy, ale wez je do tego przekonaj... ;p
No i jeszcze mowil (spoilers), ze jak kobieta oddaje sie mezczyznie przed slubem, to ten przestaje juz byc dla niej mily i zeby czekac z tym do czasu po slubie, a wtedy juz mozna sie pieprzyc jak kroliki... taa... naprawde, zeby to bylo takie proste.
Brakowalo mi waznych slow takich jak zaufanie. Bo mowil bardziej o komunikacji i zrozumieniu co partner/ka maja w glowie i o tym, jak zyc w udawanej symbiozie. Bo to nie bylo wspolzycie to, o czym on mowil. To byla koegzystencja typu 'ty mi posprzatasz garaz, a ja ci dam za to dupy'.
Ale bylo tez pare dobrych fragmentow, ino te kilka mnie zbulwersowalo, tak jak wczesniej pisalem.
Bo mózg mężczyzny nastawiany jest na rozwiązywanie problemów, a kobiety często nie chcą konkretnej rady, tylko chcą się wygadać. Ogólnie polecam książkę "Dlaczego mężczyźni nigdy nie słuchają, a kobiety nie potrafią czytać map" jest tam parę bzdur, ale ogólnie bardzo ciekawa i napisana przystępnym językiem.
No nie martw sie, czasami sie zdarza zapomniec nawet najprostszych slow. Dobrze ze miales czas na przyppmnienie sobie, w rozmowie "w czasie rzeczywistym" tak latwo juz nie jest.
w sumie to to słowo było mi niepotrzebne tylko zacząłem się zastanawiać bo Zwolle mi się skojarzyło z łabędziem bo to Zwaan chyba ale nie mogłem sobie przypomnieć i wiedziałem tylko że to podobnie jak po angielsku
myślę o jakichś bzdurach