W wersji anime te usta są normalnie ciemne i twarz jest straszniejsza. Domyślam się, że tam autor chciał nałożyć rastry, ale manga jest z 1992, więc można wyaczyć, że użył po prostu tuszu.
Mi to wygląda na kolejny fandemot z serii 'nie oceniaj po wyglądzie'.
Wstrzymuję się od oceny.
Zastanawia mnie skąd te nasze rodzime przekleństwa w tłumaczeniach... Japończycy chyba nie mają wyrażenia, które miałoby tak mocny wydźwięk jak nasze określenie na panią uprawiającą najstarszy zawód świata, nie?
W wersji angielskiej było "Oh fuck", z tego powodu dałem to słówko (nie mogłem zostawić wolnego miejsca, ani wstawić ..., ponieważ osoba, do której są dymki jest degeneruchem).
I będę co 5 minut chodzić do lodówki sprawdzając, czy aby się przez te 5 minut nie pojawiło coś dobrego do jedzenia, a skończy się na tym, że zrobię sobie zupkę chińską bądź zacznę wyżerać płatki na sucho -.-
Phh, ludzie, przed którymi cała szkoła trzęsie portkami, to zazwyczaj przesympatyczni ludzie. :) Jedna z moich koleżanek z klasy na początku pierwszej klasy bała się do mnie odezwać przez miesiąc. Potem okazało się, że to przez to, że na mieście widziała mnie z tym i tym, z groźnymi ludźmi, z satanistami. Ach, znajomi metale
znajome mi dwie metalówki biegają za mną po korytarzach i chcą mnie miziać albo zaczepiać D:
co nie zmienia mojego zdania o democie, oczywiście. Mostisiu, ode mnie masz plusika :D
kolega-rasista-faszysta z klasy, początkowo przerażający, też jest stuprocentowo w porządku. nawet go doprowadziłam do płaczu, pokazując parę tomików yaoi. pierwszy raz ktoś poważnie chciał wysłuchać mnie, co widzę w tym takiego fajnego. homofob słuchał o gejach! co się wyprawia z tym światem~~~~
nie to, żeby słuchał o yaoi z zainteresowaniem, zwyczajnie sobie tom Kurosza oglądał i przy okazji się zapytał, co widzę w tych gejach. to mu odpowiedziałam XD przy okazji obraził mi Kuro, bo tam nie ma gejów D:
Samego Kuro może nie obrażę, bo Seba-chana uwielbiam, ale muszę stwierdzić, że polskie tłumaczenie jest fatalne i zakup tomiku był cholerną stratą prawie dwudziestu złotych. :C
no kurva, w końcu ktoś się ze mną zgadza. wszyscy się jarają tymi tłumaczeniami, a mi się oczy do tyłu przewracają, kiedy widzę 'demona, nie kamerdynera' D:
Mi - za caluteńkiego tomu - spodobało się jedynie "Uniżenie proszę o wybaczenie". To było w porządku. Ale "Demon ze mnie - nie kamerdyner" - myślałam, że zemrę ze śmiechu, jak to przeczytałam.
ja istny szok przeżyłam, bo się zarzekali, że będą normalnego 'piekielnego kamerdynera' używać, a tu jeb D: i samo tłumaczenie tytułu. jaki mroczny, do cholery?! i czemu kamerdyner? to mi się z jakimś starym dziadem kojarzy...
Co do kamerdynera o się zgodzę... Lokaj brzmi jakoś tak... Godniej. I oczywiście jeszcze "My lord"... Ale tłumacze dali dupy na całej linii. Seria traci cały urok i klimat, kiedy zmienia się charakterystyczne powiedzenie głównego bohatera.
Niby ładnie będzie na półce wyglądać... Ale po co kasę marnować, skoro można fajniejsze magi parę złotych taniej mieć? Wiem na razie tyle, że jak zobaczę tom II w sklepie, to się będę długo wahać.
w Polsce i tak nie ma tytułów, na których mi bardzo bardzo zależy, więc Kurosz jak na razie jest jedynym wyjściem. chociaż jak się tak popatrzy na te tłumaczenia, to zawahać się można. oczywiście, o Death Note'a przykładowo bym się nie obraziła, ale to zostawię na następną rundę. jeszcze to wydawnictwo od yaoi... skąd ja kasę wytrzasnę?!
Ymm, to wydawnictwo od yaoi na razie zatrzymało się na ponoć niezbyt dobrej książce jednej z założycielek. Z tego, co widzę na ich stronie, wyjdzie z tego nieciekawy i niedopracowany potworek. Miejmy nadziej, że szybko wezmą się za mangi.
to mnie najbardziej niepokoi, to czekanie. książka w ogóle mnie nie interesuje (tym bardziej kiepskia, skoro mówisz. ktoś ją zakupił?), a ich sklepik na razie mangami nie ma zamiaru zaświecić. ciekawe, co z tego będzie. narobili nadzieję i odprawiam modły, żeby tego nie zmaścili.
Cóż, skoro ludzie z wydawnictwa twierdzą, że stawianie przecinków jest sprawą indywidualną i szkoły interpunkcji drastycznie się od siebie różnią, to ja nie wiem, czego oczekiwać po samych mangach, a co dopiero po książce. Profesjonalny korektor to dobra sprawa w wydawnictwie, ale chyba niektórzy sądzą, że marnotrawienie pieniędzy. Mimo wszystko, jeśli wydałyby Keep Out, to złożyłabym im hołd.
ee, poważnie? zatkało biedną amefuri. nieciekawie zaczynają, przecież to początek ich 'kariery', że tak powiem... ale mam nadzieję, że jak już jakąś mangę wydadzą, to nie będą się opierać na 'sprawach indywidualnych'. pierwszy pożądany przeze mnie tytuł ma wyjść na początku, więc... nic, tylko czekać.
Niby wszystko sympatycznie i naprawdę fajne dziewczyny, ale brakuje im obeznania i doświadczenia w branży, przynajmniej takie jest moje wrażenie. Mimo wszystko mam nadzieję, że im się uda i nie zniechęcą się w razie nikłego zainteresowania - bo przecież yaoistek nie ma znowu w Polsce tak dużo.
z tego co widzę, to naprawdę sympatyczne są. ale sympatia i chęć rozmowy z fankami yaoi to nie wszystko, jeżeli chcą zarobić i utrzymać się jakoś. na wydawnictwach się nie znam, ciężko mi stwierdzić, czy są obeznane, ale wystarczy spojrzeć na to, ile w ogóle trzeba czekać... na cokolwiek. wszystko tak mozolnie do przodu idzie, że aż wręcz do tyłu. dopóki wszytko było oparte na obiecankach i planach, fanek przybyło sporo, a teraz na forum odbija się tylko echo.
Powinny poprosić jakieś większe wydawnictwo o praktyki albo radzić się kogoś z branży. To drugie chyba robią, ale, jak słusznie zauważyłaś, wszystko idzie bardzo mozolnie. A jeżeli chodzi o książkę jednej z nich - nie wszystkie historie nadają się na książki, niektóre powinny zostać w formie bloga bądź e-booka. Jeżeli chodzi o ich początki, to chyba za szybko wszystko rozdmuchały - powinny wcześniej wszystko pozałatwiać i negocjować z wydawnictwami. Trochę późno biorą się też za licencje.
to samo sobie myślę. wydaje mi się, że zaczęły zupełnie nieprzygotowane, jakby nagle wpadły na pomysł 'o, załóżmy sobie wydawnictwo!' i tak po prostu zdecydowały. życie zasadą carpe diem jest w porządku, ale w takiej sytuacji wygląda to trochę niefajnie i... po prostu nieprofesjonalnie. z początku myślałam, że szybko będą mieć coś fajnego do zaoferowania, a one dopiero teraz za wszystko muszą się porządnie brać, czekać na bogowie wiedzą co i przy okazji niecierpliwić potencjalnych klientów. a ile z tych klientów odejdzie, to też ciekawe.
Autorka "Kronik..." wysyłała swoją prace do różnych wydawnictw, ale żadne nie chciało wydać, więc próbowała założyć własne, z którym też nie wyszło. To chyba drugie podejście, ale mają zapewnioną większą popularność, bo zapewniły, że będą wydawały yaoi. Chyba dziewczyny się nie spodziewały, ile jest z tym papierkowej roboty i negocjacji. Gdyby wystartowały z reklamą trochę później - na przykład jakby miały już gotowy materiał - to wszystkie rozentuzjazmowane i napalone dziewczyny wręcz rzuciłyby się do sklepiku. A tak to zapał już ostudzony, emocje opadły, coraz więcej osób zastanawia się, czy z tego w ogóle coś będzie...
przecież to samo w sobie wiadomo, ile z tym roboty musi być. nie mam pojęcia, jak można potraktować taką sprawę w tak prymitywny sposób, zanim cokolwiek się załatwi z wydaniem przynajmniej jednej mangi, jak na początek, to jednak trochę trzeba się przy tym napracować. zdziwiło mnie, że one właśnie nawet na początek nie dały nic na zachętę, i w ten sposób ich gadanie kojarzy mi się wyłącznie ze standardowymi obiecankami-cacankami. planować, zapewniać i obiecać można w nieskończoność, ale dopóki sklepik będzie świecił takimi pustkami, to wszyscy szybko się na pięcie odwrócą. i po cholerę robić sobie takie nadzieje, ech.
Raczej sobie tego dziewczyny nie przemyślały, trochę szkoda, bo sama akcja ma potencjał. Pozostaje mieć nadzieję, że się uda i wspierać w razie porażki (której oczywiście nie życzę).
Najważniejsze to znaleźć wspólne cechy - obie naśmiewamy się ze "zbuntowanych" i "tak alternatywnych, że zaraz będą srać bursztynem", lubimy Disneya i "Jak poznałem waszą matkę". A jeżeli chodzi o oglądy polityczne, to póki nie narusza się czyjejś wolności lub nie wykazuje się agresji, to nie widzę problemu.
dokładnie tak.
człowieka należy poznać od niego głębszych stron, bo to, jak wygląda i co mówi w stylu 'ślina na język przyniesie', to kiepskie ocenianie. dopóki się nie podejdzie, nie porozmawia... to tak naprawdę gówno o tym człowieku wiemy.
Bycie ograniczonym i ocenianie kogoś po pozorach lub pojedynczych poglądach kompletnie wyjętych z kontekstu to najgłupsza możliwa rzecz. Znam ludzi, którym ktoś powie, że jest wierzący, to oni od razu, że katol i niech spieprza bronić krzyża, jeżeli powiesz, że lubisz metal albo punk, to oni, że brudas z ciebie, żaden pożytek dla społeczeństwa i marnotrawienie tlenu.
stereotypy, stereotypy... fakt, sama łapię się na tym, że jak widzę jakąś sweet pustą lalunię, to automatycznie myślę sobie o niej różne rzeczy, podejść nie podejdę, nawet nie spojrzę, bo aż oczy bolą. ale dobre cechy każdego człowieka, czy to metala, czy katolika, czy typowej słiciary, wychodzą w praniu. ale najpierw tę pralkę trzeba nastawić.
A Marsy są takie dobre! Słodkie!
...Fakt, orzeszki to przewaga.
Jeszcze te dobre... No! Kinder Country czy jakoś tak. Też mają takie coś do chrupania i są przepyszne *.*
Tofifi się tak ciężko gryzie, aż szczęka boli! Lubie te bombonierki w których jest taki rodzaj cukierków w kształcie listka i są o smaku orzechowym, ale smakuje jak mleczna czekolada~
O! Też lubie! Tam wszystkie smaki są dobre~
A właśnie nie lubie jak mi się coś tak klei, bo jem dużo na raz, a po paru tofifi mnie szczęka boli D:
I ciasto murzynek!
Wiesz ja znam takiego gościa, który wygląda jeszcze straszniej (ma zawsze wielkie wory pod oczami i patrzy się na wszystkich jakby miał im wypruć flaki, a to serio jest zajebiście miły gość:D. Chociaż kadr numer 1. rzeczywiście nie wygląda za fajnie.
4 komentarzy oznaczonych jest jako napisanych przez spammerów. 4 komentarzy w wątkach niewidocznych z powodu filtrowania spamu.
Srutututu~ a tak na serio, plus.